Przede wszystkim bardzo przyjemnie się słucha i to godzinami. Pięknie wyrównana charakterystyka tonalna. Wysokie tony wydobywają się z firmowej tekstylnej kopułki Dynaudio, która brzmi miękko i muzycznie. Środek pasma idealnie sklejony z wysokimi tonami. Brak jest metalicznego agresywnego nalotu, którego nie lubię. Dół schodzi bardzo nisko jak na tą objętość obudowy.
Monitory grają w małym pomieszczeniu 17,5 m2 budując bardzo dobrą przestrzenność i stereofonię. Jeśli chodzi o samą przestrzeń to jest nieco gorzej niż przy Totemach Model 1, ale za to niskie tony są znacznie obszerniejsze i schodzą niżej. Przy ustawianiu monitorów trzeba się nieco napocić aby przesuwając całą infrastrukturę (granity, podstawki, monitory, czapki itp.) znaleźć odpowiednie miejsce odsłuchu, ale to zawsze się opłaca. Pole optymalnego odsłuchu nie jest zbyt duże - ale to już sprawa raczej fizyki dotyczącej pomieszczenia.
Jeśli chodzi o wygląd to duński produkt trzyma się ściśle linii konserwatywnej, powiedziałbyn nawet arystokratycznej. Jest więc kwestią gustu czy się spodoba. Ma też swoją wagę i to nie tylko prestiżową. Młodsi bracia są bardziej trendy, ale czy lepiej brzmią...
Do jakiej muzyki nadają się monitory? Może być jazz, blues, rock, klasyka z pewnymi ograniczeniami, wygibusy audiofilskie jak najbardziej. Na pewno nie jest są to kolumny dla zwolenników łomotu (przepraszam za przejęzyczenie "ostrego grania"), chociaż jeśli chodzi o moc rozpraszaną nie należą one do ułomków.
Nie od rzeczy jest też zastosowanie odpowiednio mocnego wzmacniacza (dane w materiałach Dynaudio), o dobrej wydajności prądowej. Jest to jednak reguła jeśli chodzi o monitory. Polecam raczej z kategorii tych bardziej dynamicznych.
Gniazda głośnikowe są pojedyncze, tak więc mity o uzdrawiającym działaniu bi-wireringu i bi-ampingu niestety odpadają.